Nastał ranek.
Ron niepewnie zwlekł się z łózka. Spojrzał na
zegarek. Ósma rano. "Na Godryka! Kto wymyślił szkołę?"-pomyślał
i nie zważając na otaczający go bałagan poszedł do łazienki załatwić poranne
czynności.
Gdy skończył, ubrał się i leniwym krokiem zszedł na
dół do kuchni. Ron bardzo dużo myślał. Nie tylko o sobie ale też o Mionie, z
którą zerwał. Nie! To przecież ona zerwała z nim. "No i po co pakowałeś
się z Lavender do łóżka? Za jakie grzechy... Muszę ja odzyskać." Tak
pomyślał i tak zrobi.
Wszedł o kuchni, gdzie
akurat krzątała się Molly.
-Cześć mamo, kiedy śniadanie?
-Tobie to tylko jedno w głowie, gościa masz, a
śniadanie zjecie za jakieś dziesięć minut!- oznajmiła i wygoniła syna z kuchni.
Ron mamrocząc coś pod nosem udał się do dużego pokoju. Harry i Ginny siedzieli
na jednej z kanap ostro komentując "Proroka Codziennego"
-... ta Rita ma nierówno pod kopułą, aby tak ostro
zjeżdżać tą biedną dziewczynę- oznajmił Harry.- O! Witaj śpiochu- dodał widząc
zaspaną twarz swojego przyjaciela.- długo ci to zajęło!
-I vice versa, kolego- oddał tym samym Ron- Kogo tak
komentujecie?
-Ritę, w dzisiejszej gazecie, ostro zjechała niejaką
Dianę Stanford. -oznajmiła Ginn- podobno przepisała się z jednej z najlepszych
szkół w europie by zapisać się do Hogwartu. Rita stwierdziła, że skoro wycofała
się z ostatniego roku w Lumen, powinna zrobić to już siedem lat temu.
-Ale o czym wy gadacie?
Ginny popatrzyła się smętnie na brata i podała mu
gazetę. Ron wywrócił teatralnie oczami, po czym wzią ją do ręki i przeczytał
nagłówek:
-NOWA UCZENNICA NA SIÓDMYM ROKU W HOGWARCIE!
SKANDAL W SZKOLE!
- I co to ma niby znaczyć? - zapytał Ron
-O Godryku!- zawołała Ginn - Uchroń, bo przysięgam, że
zrobię mu krzywdę!
-Stary, tutaj nie chodzi o nas czy nawet o te
całe gówno! Stawka jest wyższa niż się nam wydaję. To co piszą w gazecie jest…
dziwne, fakt…
-Ale dalej nie czaję…- żachną się Ron...
- Ron, i tak tego nie zrozumiesz- zakpił Harry z
przyjaciela.
Siedzieli tak przez dłuższą chwilę w ciszy.
Czarnowłosy wstał, zwracając uwagę dwóch rudzielców.
-Co ty robisz?- zapytała Ginny- Dlaczego wstałeś?
-Nie czujecie?- pokręcili przecząco głowami- Pani
Weasley zrobiła już śniadanie, nie wiem jak wy, ale ja jestem bardzo głodny a
po tych porannych wiadomościach mój żołądek domaga się rekompesaty.- Uśmiechną
się do nich krzywo- Wet za wet, proszę państwa- dodał z lekkim uśmiechem i
ruszył w stronę kuchni.
*Pół godziny później*
-Czy na pewno macie wszystko, czego wam trzeba?-
zapytała z troską Molly Weasley, dopinając ostatnie guziki w swetrze swojej
najmłodszej pociechy. Ginny zdenerwowana tą całą sytuacją, zerknęła ukradkiem
na stojącego zza plecami rodzicielki Rona i Harrego rzucając w nich błagalne
spojrzenie mówiące “ Błagam,
pomóżcie, zrobię wszystko…” .
Ron uśmiechną się do niej podle, szczerząc swoje kły a Harry lekko pokiwał
głową, tak niezauważalnie, że dostrzegła u niego cień współczucia.
-Pani Wesley, słyszałem, że Pan Artur kombinuje coś w
kuchni.- powiedział spokojnie czarnowłosy- Nie wydaję się Pani, żeby zobaczyć
co się tam dzieje?
-Ohhh- westchnęła Molly- ARTURZE, CZAS RUSZAĆ- Dodała
przez zaciśnięte zęby i chwiejnym krokiem udała się do kuchni uwalniając Ginny
z objęć jej rąk.
-Dziękuje, Harry- odpowiedziała wyluzowana rudowłosa-
Moja reputacja nie zostanie zszargana aż tak… bezczelnie!
-Przyjemność po mojej stronie!- odparł dumnie unosząc
do góry pierś- A teraz na poważnie, trzeba ruszać, bo spóźnimy się…
-Masz rację Harry- odparł Pan Artur, który właśnie
wszedł do salonu- Trzeba się już zbierać. Czy wszystko jest już spakowane,
naszykowane?
-Tak!- warknęła poirytowana Ginny - Czy możemy już
jechać za nim doszczętnie wykituję? -zapytała a cała reszta przytaknęła po czym
wyszli z Nory i udali się do garbusa( starego grata) Pana Wesleya.
***
-A więc widzimy się na święta?- zapytała zniżonym
głosem wysoka blondynka w średnim wieku
-Tak, matko- odparł stanowczo Draco- zobaczymy się!
-Czy na pewno chcesz iść sam na peron?- zapytała
ponownie
-Tak, matko- powtórzył Smok- Chcę iść sam.
-Czy musisz być dla mnie taki oschły?
-Nie, matko-odpowiedział- po prostu nie chcę, aby
ojciec miał powody do zranienia cię. I nie, nie jestem oschły, matko. To
wychowanie ojca i ta jego chora obsesja na punkcie czystej krwi.
-No dobrze, ale uważaj na siebie i proszę cię o tylko
jedno…-urwała w połowie zdania patrząc się na zaciekawione oczy swojego syna.
Westchnęła ciężko- …. nie wdawaj się w bójki, takie jak przed wojną. Bądź
dobry, kochanie, nie pomiataj już tak osobami z niższej kasty, po prostu zmień
się. Nie dla ojca ani nie dla chwały. Zmień się dla mnie. -Draco popatrzył się
swoimi szarymi oczami na matkę. Patrzył się na nią, ale gdy zauważył jak
wzbierają u niej łzy od razu atmosfera rozluźniła się.
-Mamo nie płacz, proszę. -Pierwszy raz zwrócił się do
niej tak delikatnie tak czule, że ze skruchy przytulił ją czule.- Postaram się,
obiecuje- dodał i znikną tak szybko jak to powiedział. Cyzia lekko zaszlochała.
***
-Kurde, Hermiono… ile ty tam tego zabrałaś?- skarży
się ojciec szatynki
To książki, tato. – odpowiedziała z uśmiechem- ale jak
chcesz możesz to nazywać cegłami. Nie obrażę się- uśmiechnęła się do niego
zawadiacko puszczając oko w stronę staruszka.
-Nie obraź się córciu, ale ja na twoim miejscu
wszystkie bym je spalił i zastąpił e-bookami. – żachną się Pan Greanger-
te cholerstwo to cegły a nie książki.
-Nauka boli, skarbie- skwitowała jego żona- No a teraz
dość tych poezji. Miona musi już iść, kochanie trzymaj się tam i pisz do nas
codziennie, jasne?
-Jasne mamo- odparła. Szatynka przytuliła swoich
rodziców ostatni raz i przeszła przez portal na peron 9 i 3/4 ,
zaczynając nowy i pełen przygód rok szkolny.
Gryfonka jak i reszta jej
znajomych spędziła mile czas rozmawiając i śmiejąc się czy nawet plotkując o
wydarzeniach z ostatniego czasu.
Mioną, nie poruszyło to ani
wcale. Siedziała cicho.
Jakieś cztery godziny później pociąg dotarł
szczęśliwie na peron w Hogsmeade . Wagony opróżniały się z nadmierną
szybkością. Po chwili, z pociągu wyszła czwórka znajomych ciesząc się świeżym
powietrzem.
Ron pociągną mocno nosem, nagle, zauważył, że ma
odwiązane sznurowadła.
Schylił się aby je zawiązać i nagle poczuł że ktoś się
wywraca.
***
-Cholera nie zdążę- warknęła przez zaciśnięte zęby
Diana, wybiegając pędem z jednego z peronów. Biegła omijając uczniów. Nie
zważała na nic, jej myśli krążyły wokół niej samej- Diana pośpiesz się-
powiedziała sama do siebie- Pośpiesz…- nie zdążyła dokończyć zdania gdyż
poczuła że traci grunt pod nogami. Już myślała że zaliczy wpadkę trzeciego
stopnia z gruntem albo co gorsza będzie całować podłogę ale w samej chwili
poczuła silne ręce trzymające ją mocno w talii- Ja najmocniej przepraszam… -
zająkał się i spojrzała niepewnie w górę. Zielone oczy, czarne włosy… ohhh
-Nic się nie stało- wydukał Harry- Powinnaś
uważać, wszystko ok.?
-Jasne, wszystko gra. –odpowiedziała czarnowłosa. Już
chciała iść ale Harry przetrzymał ją jeszcze przez chwile
-Jestem…
-O Lumen! Ty jesteś Harry Potter, ten chłopiec co
zabił Czarnego Pana!- zawołała
-Tak, to ja, a ty jak masz na imię?
-Jestem Diana Stanford, miło mi,
-Miło nam te…. Momencik, ty jesteś tą dziewczyną co
Rita Skeeter ostro zjechała w Proroku Codziennym?- zapytała Ruda
-Tak, to ja. I proszę, pogadamy kiedy indziej, jestem
spóźniona- dodała i odbiegła.
-No nie wiem jak wy, ale ten rok szkolny zapowiada się
całkiem nieźle. – zakpiła Ruda- Będzie ciekawie.
-OOO tak! – westchną Harry- Będzie.- Dodał, wzią do
ręki walizkę i razem z przyjaciółmi udał się w stronę zamku.
I tak oto przedstawiam kolejny beznadziejny
rozdział. Przepraszam z góry za mój nie ogar i za ten wstawiony mój rozdział.
Ok, a więc czas ruszać do szkoły. Wszyscy ostro szykują się na nowy semestr i ostatni. Nasi bohaterowie zapoznają się z Dianą a Harry jest nią na maxa zauroczony... a może nie?
Ok, a więc czas ruszać do szkoły. Wszyscy ostro szykują się na nowy semestr i ostatni. Nasi bohaterowie zapoznają się z Dianą a Harry jest nią na maxa zauroczony... a może nie?
Jak wam się podoba?
Kolejne rozdział pojawi się za dwa góra trzy dni,
całuskki;
Pozdrawiam;
Princess Night
Beznadziejny? Nie wiem czemu tak mówisz. Sugerujesz, że jest po prostu zły, czy jest dobry, ale żeby nie wyjść na narcystyczną osobę piszesz takie określenia? Jeju zamieniam się w Gandalfa. Okey, nie chciałam ci tego pisać, ale zapamiętaj , że jestem szczera do bólu. Co do rozdziału to ... jest krótki i ciężko się go czyta. Zauważyłam również , że w pewnym momencie użyłaś czasu teraźniejszego ,a następnie przeszłego. To nie dobrze. Musisz się określić, żeby osoby (takie jak ja) się nie czepiały. Zapamiętaj , że nie piszesz dla siebie. Dobra to chyba tyle. :) Nie będę omawiać czy krytykować fabuły , bo nie mam głowy do tego. :/ Może następnym razem. Mam nadzieje, że nie czujesz się urażona czy coś, bo ja tylko wyraziłam swoje zdanie. Choć rozumiem, możesz być zła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, CytrynQa.
Co ty gadasz za głupoty! Rozdział jest genialny, nie ma co się uzalać. Mam nadzieję, że nie zrezygnowałaś z bloga, bo z tego co widze to rozdział był dodany dość dawno. Jestem ciekawa co wydarzy się dalej i nie mogę doczekać sie kolejnego rozdziału ♡♡♡
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Rid
http://scar-never-fade.blogspot.com/
niestety nie zawiesiłam, jestem w stanie pisania trzeciego rozdziału :*
Usuń