30 sty 2016

Rozdział 5 " Wredność po przez wszystko"


ROZDZIAŁ NIE BETOWANY
Z dedykacją dla moich bff, które wymusiły na mnie ten rozdział

Świadomie swego czynu pewna blondwłosa kobieta w tym momencie dodawała czegoś do pucharka pewnej gryfonce.
Była zazdrosna, jak ta ruda wywłoka miała czelność rozmawiać, już nawet nie mówiąc o całowaniu się, z jej Diabłem. To nie grało roli.
Musiała coś z tym zrobić.
***
Przed kolacją w Wielkiej sali, skrzaty ustawiały naczynia i sztućce, dekorowały sale używając tylko i wyłącznie swoich rąk, umiejętności i... drabiny. Astoria Greenergrass, wykorzystała chwilową nieuwagę skrzatów i do napełnionego już kubeczka dolała czegoś... co spowoduje, że ta głupia gryfiaczka w końcu odczepi się od JEJ Diabełka.
   Uszczęśliwiona swoją przebiegłością przetarła ręce i udając, że nic się nie dzieje, pogwizdując wyszła z wielkiej sali. Musiała się przygotować. Przecież nie przegapi tak ważnego wydarzenia, prawda?
***
Kolacja trwała w najlepsze. Rozmowy, gwary, śmiechy i wzdychania. Każdy miał jakieś zajęcia, ale ona ... ona czekała na ruch Rudej.
Czas się dłużył, blondynka się niecierpliwiła, to było nie do zniesienia.
   I kiedy miała już wstać od stołu usłyszała czyjeś krzyki. Odwróciła głowę i na jej twarzy mimowolnie wdarł się uśmiech.
Widziała jak gryfonka mdleje, widziała miny wszystkich  dokoła.
Nie wiecie jakie było jej zdziwienie, kiedy zdenerwowany Diabeł podbiegł do rudowłosej i bez chwili wahania wziął ją na ręce, podążywszy za Panią Pomfrey, wyszli z Wielkiej Sali.
   To nie tak miało być. Widziała i słyszała rzeczy od tego gorsze.
 Miała cichą nadzieje że ona już nie wróci i zostanie tam gdzie diabeł mówi dobranoc.
***
W tym samym  czasie  Blaise Zabini biegł ile sił w nogach. Był zdruzgotany, emocje targały nim niczym wiatr liście. To było nie do zniesienia. Cały się trząsł. Byle tylko zdążyć , byle tylko nie zemdlała, byle się obudziła.
-Ginn, błagam, nie zasypiaj. Wytrzymaj kochanie- jęczał. 
Gdy tylko znaleźli się w Skrzydle Szpitalnym, Pani Pomfrey kazała od razu położyć uczennice na jedno z łóżek szpitalnych.
-Młodzieńcze, odsuń się- nakazała. Pielęgniarka podeszła do leżącej Ginny. Uważnie przyjrzała jej twarzy i nie miała co do tego wątpliwości, ale by to potwierdzić z włosów wyciągnęła srebrną  spinkę i włożyła do ust Wesleyówny. Gdy ją wyciągnęła, wszystko było jasne. Z półki obok wzięła jeden z eliksirów i podała jej. Pomfrey obróciła się do Diabła.
-Nie mam co do tego zastrzeżeń...- zaczęła ale nie skończyła. -Panowie Skrzydło Szpitalne to nie wybieg- powiedziała kiedy zobaczyła jak trzech nauczycieli wchodzi a raczej dosłownie wbiega do pomieszczenia. - Tak jak już mówiłam, za nim mi przerwano, młoda uczennica została otruta. - Zabini wyszczerzył oczy. Spojrzał na pielęgniarkę. Czy ona urwała się z kosmosu?
-Proszę mi wybaczyć, ale skąd Pani wie że, Ginny została otruta? - Spytała się McGonagall
-Pani profesor, magia jest przepiękna ale nie wszystkie nasz sposoby, którymi się posługujemy, mogą zadziałać.
-A więc co?
- Stara metoda, którą nauczyłam się od swojej przyjaciółki z Chin.- powiedziała i sięgnęła po owy przedmiot- Ta spinka- Pokazała długą niby spinkę, która wyglądała jak szpilka- Jest z prawdziwego srebra, nie z żadnego innego metalu przypominającego srebro, jest w stanie pokazać prawdę.
-Jak???- Spytał Diabeł
- Otóż, Panie Zabini, ta zagadka nie jest trudna. Srebro może wiele. A więc, jeżeli lekko wsadziłabym tą szpilkę ...
-A nie spinkę?- zauważył Jerry
-Co za różnica?- odpowiedziała- Wracając, do sprawy... jeżeli lekko wsadziłabym tą spinkę do ust Panny Weasley a ona nie byłaby czarna, nie była by otruta, ale jak widzicie jest na odwrót.
Zostanie pod stałą obserwacją, podałam już odpowiedni eliksir i trzeba czekać. Na dziś już wystarczy, proszę opuścić już Skrzydło. - Tak zrobili- Panie Stanford, stało się coś? - Jerry zamyślony spojrzał na pielęgniarkę. Pokiwał lekko palcem i rzucił w stronę Pani Pomfrey krótkie "niech poczeka Pani chwilę" i wyszedł pędem ze Skrzydła Szpitalnego.  Pielęgniarka pokiwała głową i znikła w swoim gabinecie.
***
Podążał szybko i sprawnie przez korytarze szkoły. Uczniowie odstępowali mu drogi nie chcąc zarobić szlabanu. On wiedział, wiedział kto mógł mu i nie tylko mu pomóc. Diana. Oby jeszcze była w Wielkiej Sali.
Nie mylił się. Siedziała i powoli kończyła kolacje. Odetchną z ulgą. Podszedł do jej stołu i cały zziajany popatrzył się  na swoją siostrę.
Diana przerwała jedzenie i spojrzała na niego. Prychnęła.
-Co jest braciszku? Maraton sobie urządziłeś?
-Diano nie teraz...- powiedział obrażony- Załatwimy to potem u mnie w gabinecie-oznajmił
-To co się stało?- spytała kpiąc
Veneno, alguien la envenenó!*- oznajmił po hiszpańsku.- Mezcla!** - dodał zdyszany. Diana poderwała się z krzesła i ze strachem w oczach spojrzała na brata. Energicznie wstała od stołu i już bez kpin w oczach podążyła za bratem.
***
Była późna godzina, kiedy Diabeł wychodził ze skrzydła szpitalnego. Zastanawiał się kto mógł zrobić jej tak okrutną rzecz. Każdy kto widział Diabła następnego dnia, zdziwiony był na maxa. Smutny ślizgon, to nie ślizgon. Czepiał się wszystkich, z nikim nie gadał a nawet odmawiał  wspólnego picia z Draco i Pansy. 
-Cholera, on się naprawdę zakochał- stwierdził Draco
-I to na serio!- oznajmił Teodor
-Trzeba coś z tym zrobić- postanowiła Pansy
-Tylko co?-spytali obaj ślizgoni
-Trzeba zwrócić się o pomoc- żachnęła się
***
- I jak?- spytał Jerry- Dowiedziałaś się czegoś?
- Trucizna mogła zostać dodana około dwie godziny przed kolacją, ale nie mogę znaleźć winowajcy, mam mgłę przed oczami.
- Coś jeszcze?
-Tak- westchnęła- Trucizna pochodzi z Czarnego Lasu***, dobrze wiesz że owy las znajduje się na terytorium Malavy i podejrzewam że albo została ona kupiona gdzieś w miasteczku albo winowajca musiał tam być. Ja od razu zaprzeczam tej drugiej teorii.
-Ah więc dobrze, możesz iść- powiedział- Diano, wiesz że ...
-O swoim darze wiem od kąd skończyłam 5 lat, panuje nad nią, spokojnie- uśmiechnęła się do niego i wyszła. Jery załamał ręce. Bał się, czuł że to nadejdzie już w krótce.
***

Draco szedł zamyślony w stronę Pokoju Wspólnego. Martwił się o Blaise'a, ba i to bardzo. Od dziecka byli przyjaciółmi i mówili kompletnie sobie o wszystkim. Nie dość jeszcze że Draco ma problemy rodzinne to na dodatek musi się użerać z zakochanym i jednocześnie dołującym Diabłem. Draco przerywając swoje myśli, które krążyły wokół jego czarnoskórego przyjaciela, wypowiedział hasło i wszedł do środka. Nawet nie zauważył jak na kogoś wpadł.
-Malfoy, pacz jak łazisz- warknęła Hermiona
-No proszę, szl.. Granger na horyzoncie- Smok ugryzł się w język. Przecież obiecywał coś swej matce
-No proszę, arystokracki wrzut na tyłku- oznajmiła i ominęła go zbierając po drodze kartki papieru
- Granger, zaczekaj- zawołał. Gryfonka odwróciła głowę - Czy Ruda, znaczy Wesley, jest w nim zakochana?
-Tak- powiedziała pewniej i dalej zaczęła zbierać kartki
-Daj, pomogę ci- jak powiedział tak zrobił. Niby zwykły uczynek ale jednak coś. Draco sięgną już ręką po ostatnią kartkę gdy nagle jego dłoń 'niechcący' musnęła jej. Miona szybko zabrała rękę a Draco speszony szybko przybrał maskę obojętności.  Nie mógł zaprzeczyć że mu się to spodobało. Pod wpływem dotyku poczuł delikatne ciepło a w brzuchu latało mu stado motyli. "I to wszystko niby zwykłemu dotykowi?" Pomyślał blondyn. Szybko pozbył się tej myśli, zwrócił swój wzrok w gryfonkę obrzucając ją chłodnym spojrzeniem.
-Następnym razem pacz jak łazisz, Granger!- Warkną i wyszedł z Salonu Wspólnego, trzaskając drzwiami, zostawiając Hermionę samą w totalnym osłupieniu.


*Veneno, alguien la envenenó!- Trucizna, Ktoś ją otruł!
**Mezcla-Mikstura
***- Czarny Las- Jest to wymyślona prze ze mnie nazwa lasu, który znajduje się niedaleko małej wioski Malavy, tam gdzie wychowywała się Diana.
 
 
No więc tak, chciałabym przeprosić na kolanach o mój brak zainteresowania blogiem. W ogóle nie pamiętam kiedy ostatnio tutaj byłam. Wybaczcie, możecie bić.
Dzisiaj zaczęły mi się ferie i prawdopodobnie rozdziały będę dodawać tylko dwa razy w tygodniu
bo wiecie jak z weną jest... No więc tak, mamy wyjaśnienia i co się stało, czyżby Diana
miała jakiś dar??? O co może chodzić, jak myślicie. ? Dowiemy się
już niedługo.
Dziękuje,
KIM 

3 komentarze:

  1. Kiedy będzie następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj! Serdecznie zapraszamy Cię do zgłoszenia swojego bloga do Stowarzyszenia Dramione(;
    Dopiero zaczynamy, więc na stowarzyszeniu jeszcze nic się nie dzieje.
    Pozdrawiam, Arabella

    http://stowarzyszeniedramione.blogspot.com/

    Ps.: Szukamy osób chętnych do pomocy przy pracy nad stowarzyszeniem!

    OdpowiedzUsuń